poniedziałek, 24 lutego 2014

Moje nowe miejsce na Ziemi


Moje nowe miejsce na Ziemi wielu rodakom kojarzy się z wieczną zimą i zorzą polarną. Wielu znajomych jest zdziwionych tym, że tej zimy nie mieliśmy jeszcze okazji pojeździć na sankach czy ulepić bałwana. Od sierpnia 2013 mieszkamy w Norwegii. Jednak nasz region leży na południowym zachodzie, gdy spojrzymy na mapę dostrzeżemy jak długą drogę musielibyśmy przebyć na daleką północ, z której klimatem kojarzona jest Norwegia. Ze Stavanger (w okolicach którego mieszkamy) do Tromsø podróż samolotem zabierze nam 4 godziny!

A jak tu jest naprawdę? Deszczowo i wietrznie :) Norwegowie mówią jednak, że nie ma złej pogody, są tylko niewłaściwe ubrania. Od dziecka pogoda nie stanowi dla nich problemu, bez względu na aurę dzieci bawią się na powietrzu, zapaleńcy biegają i jeżdżą na rowerach, rodzice spacerują ze swoimi pociechami. Parasolka nie jest tu sprzętem pierwszej potrzeby. Nie wytrzymuje w starciu z wiatrem, stąd na chodnikach mnogość porzuconych drucianych szkieletów. Dobre ubrania przeciwdeszczowe to oczywista oczywistość.










Deszczowo i wietrznie, ale przede wszystkim jest tutaj pięknie. Mieszkamy jednocześnie w górach i nad morzem. Nasza miejscowość położona jest nad fiordem. Mamy 13 km do otwartego morza i przepięknej plaży. Pytanie: jak często cieszymy się urokami miejsca, w którym żyjemy? Hmmm...powiedzmy, że nasze polskie korzenie i mentalność uznają jedynie bezwietrzną i bezdeszczową aurę jako tę najbardziej właściwą do korzystania z uroków przyrody :) Nie kwestionujemy zalet dobrej odzieży przeciwdeszczowej, ale preferujemy partyjkę scrabbli, gdy za oknem wieje i leje :)