piątek, 10 maja 2013

Uziemiona

Jak w tytule - jestem:), rwa kulszowa. Jak zwykle w takich sytuacjach doceniam czas, kiedy jestem zdrowa i na chodzie. Zastanawiam się po co wynajdować sobie problemy, kiedy jest pięknie i cudnie, bo jest po prostu...normalnie. Tylko chorobą duszy można to wytłumaczyć.
A propos choroby duszy wczoraj zadzwoniłam do terapeutki i podziękowałam jej za dalszą terapię. Rosło to we nie od dłuższego czasu, klamka zapadła po rozmowie z M. Kobita mówiła wiele rzeczy, których nie powinna mówić. Wymówiłam się kłopotami finansowymi, stwierdziła z wielkim żalem i smutkiem, że sobie nie poradzę. Dzięki temu utwierdziłam się w swojej decyzji. I na przekór Ci pani Alino - dam radę! Czułam się ostatnio trochę jakbym pisała listy do poczytnego magazynu dla kobiet, a ona była redakcją, która odpowiada na moje listy. I tyle w temacie.
Doszłam również do fajnego wniosku: zamiast się miotać między zmywaniem, sprzątaniem, czytaniem a plewieniem warto pomyśleć: mam wybór, jakie to szczęście, że mogę wybierać, co chcę robić, jestem wolna, nikt mi nic nie każe, nikt nie stoi nade mną, jestem już duża i mogę sama decydować co będę robić. I nic nikomu do tego, jakie będą efekty.
Dziś nie poszaleję, w sumie luz, w domu bałagan, a ja nic z podłogi podnieść nie mogę, nie odkurzy się, zmywam ręczne, bo łatwiej mi tak niż wkładać do zmywarki:) Prysznic (może się uda), kuchnia, norweski i Larsson, może porządek w kompie. Sama w domu do co najmniej 15 i mimo bólu jakiś taki luz psychiczny. Jest fajnie:)

Ach i jeszcze cytat z Beaty Pawlikowskiej, taki który powinnam sobie codziennie przypominać:

No, miłego dnia:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz