wtorek, 23 kwietnia 2013

Ekhm

No klapa totalna, rozmemłanie na całego. Temat zastępczy: norweski. Szafa nadal straszy, góra prasowania rośnie, inne góry też rosną, kurzu, ciuchów, których nie chce się złożyć i schować do szafy, bo bez sensu jest tam w ogóle zaglądać. Zmusiłam się do ogarnięcia kuchni. Jak już się za to zabrałam jakoś poszło. Rośnie stos książek do przeczytania (pożyczone), o piecu w ogóle zapomniałam, wyparłam go ze swojej świadomości - pięknie to brzmi :) Co dziś więc konstruktywnego zrobiłam? AAA więc:
- wstałam - to bardzo ważne, ileż wysiłku w to trzeba włożyć
- zebrałam towarzystwo i osiągnęłam sukces, bo udało nam się wyjechać na tyle wcześniej, że mogłam wrócić sprzed przedszkola po czapkę do domu (były łzy, młody zapomniał, szkoda mi się go zrobiło)
- małe zakupki w biedronce
- śniadanie w domu z nosem w kompie
- ach, wstawiłam zmywanie i sprzątnęłam chaos w kuchni, który wczoraj olałam
- miała być szafa, był norweski, druknęłam kilka dalszych stron, przesłuchałam lekcje, aby zaznajomić się z wymową nowych słówek
- zadzwoniła M. i zapowiedziała się na kawę
- kawa z M.
- wyjazd po córkę do szkoły
- powrót i szybka zupa dla niej
- się położyłam i nic mi się nie chciało
- po młodego do przedszkola a wcześniej znowu zakupy na 2. danie, bo wcześniej nie miałam wizji
- w domu 2. danie
- leże i nic mi się nie chce i głęboko wnikam w to jak bardzo mi się nie chce
- sms od sąsiadki A. że będzie u nas z synkiem za godzinę
- nawet to mnie nie zmotywowało
- ja sms do męża, że jestem w kiepskiej formie, a on, że mam się ogarnąć
- dzieci sprzątnęły u siebie
- A. jednak nie będzie
- wow, wyjęłam naczynia ze zmywarki i sprzątnęłam znowu w kuchni
- wyszłam z dziećmi na dwór
- udało mi się spuścić resztę powietrza z koła roweru córki, ja tylko chciałam dopompować....
- rowerek z młodym, radzi sobie coraz lepiej.
- kontrola roślin, są pąki!!!:))))
- teraz w domu, było marudzenie o lody, ale już nie miałam siły auta z garażu wyciągać, zresztą dziś wyjątkowo zmęczyła mnie to jeżdżenie
- frytki sobie zażyczył, wstać trzeba, cdn może....
- oki, zadowolił się ulubionymi płatkami z mlekiem
- wypiję kawę i .... wezmę się chleb, mam zakwas, dziś dostałam szczegółowe instrukcje od R., może się uda?
- ciasto rośnie (albo udaje, że rośnie) przy kozie, specjalnie napaliłam, żeby miało ciepełko
- dziecko jedno wykąpane, łóżko pościelone, oboje najedzeni, kuchni wysprzątana, zwierzaki nakarmione, teraz skype z J.

1 komentarz:

  1. Dzień jak co dzień?
    Kiedyś zrobiłam coś w rodzaju planu lekcji dla siebie, po godzinie jakichś zajęć, które odkładam na nie wiem kiedy. Nawet około tygodnia wytrzymałam, ale tylko tyle czasu wytrzymuję z nowościami, potem odpuszczam raz, drugi, az w końcu odpuszczam całkiem. I klops, dzień jak co dzień.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń