sobota, 27 kwietnia 2013

Sobota

Im dłużej siedzę i zbieram się tym bardziej mi się odechciewa. Zwykły leń. A więc dopijam kawę i wstaję, wstaję, wstaję.
Udało mi się uniknąć niechcianej wizyty dzisiaj, wyruszam za to sama w gości. A wczoraj o godz. 22.40 dopadł mnie energetyczny wampir. Najpierw smsem, grzecznie odpisałam, potem telefonem, grzecznie odebrałam. Aaaaaaa, prawie godzina p...olenia bezsensownego, co można by streścić w 5 zdaniach, bez możliwości zabrania głosu przeze mnie. Yhm - to jedyne co udawało mi się wtrącić. Jak można być takim egocentrykiem i myśleć, że 2. osoba może chcieć wysłuchiwać tego o tej porze? Ja tylko chciałam sobie poczytać, ale godzinę później byłam już śpiąca i wypluta energetycznie. W sumie to nie jej wina, bo ja sama nie dałam jej do zrozumienia, że nie mam ochoty z nią rozmawiać. Sama jestem sobie winna. Muszę coś z tym zrobić.
Ruszam 4 litery: ubrać się, wstawić pranie, sprzątnąć w kuchni, odkurzyć, umyć podłogę, ugotować zupę, ugotować psu.

Miłej soboty, ktokolwiek tu zagląda, wiem o jednej osobie, i jej szczególnie miłego dnia:)

2 komentarze:

  1. Asertywność to coś co powinnyśmy poćwiczyć i Ty widzę i ja. Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczmy, to chyba coś jak zrywanie ze starymi nawykami. A to jak inni to odbiorą to ich problem :)

      Usuń